20.Śniadanie w nocy, Scramble i Pani Burza.

Doczekałam się burzy. Takiej prawdziwej, nocnej, z ulewą, nieskończoną ilością piorunów i grzmotów która trwała dobre kilka godzin. Jednak w tej całej pięknej otoczce owa Pani Burza poinformowała mnie o swoim przybyciu w dość brutalny sposób. Mój ukochany i najwspanialszy router na świecie odszedł w zaświaty. Niezbyt miło z jej strony -.-

Z rana pocieszyłam się śniadaniem, za które zabierałam się już od dłuższego czasu. Sukcesywnie :) 
Długi czas po śniadaniu rozkoszowałam się jeszcze zapachem smażonych płatków owsianych. Jeśli ktoś jeszcze się nie zdecydował - zdecydowanie polecam, zabierajcie się za tworzenie tej magicznej "jajecznicy"!

*scramble owsiane podane z mango, orzechami i pralinką Lindt & jogurt naturalny*


Tymczasem zmykam kończyć woodstockowe pakowanie i tradycyjnie nadawanie płomienno czerwonego koloru moim włosom.

A Wam życzę dobrej nocy :)

4 komentarze:

  1. nie znoszę burzy, boję się ich jak dziecko. genialne śniadanie, a płomienno czerwone włosy są przepiękne !

    OdpowiedzUsuń
  2. Nareszcie deszcz, u mnie bez burzy ale przynajmniej cos tam spadło ;)

    Śniadanie wygląda pysznie, musze wypróbować takie scramble

    OdpowiedzUsuń
  3. jadłam i bardzo mi posmakowało, na pewno jeszcze nie raz zrobię :) przepysznie je podałaś !

    OdpowiedzUsuń
  4. ja tam nie przepadam za burzami.. :D
    Ale śniadanie miałaś mega, takie co dzień bym mogła :)

    OdpowiedzUsuń