Uff, wróciłam. Z tysiącem wspomnień, opalenizną niczym z nad morza i lekkim smutkiem, że to już koniec. To był na prawdę fantastyczny, aktywnie spędzony Woodstock. Dni mijały jak szalone, zanim się obejrzałam już była późna noc i usypiałam owinięta w śpiwór nie mogąc się doczekać następnego poranka.
Spamrelację w postaci zdjęć zamieszczę, ale troszkę później - najpierw muszę powrócić do rzeczywistości :)
A na śniadanie? Przepyszne, puszyste budyniowe naleśniki.
*budyniowe naleśniki z nadzieniem twarożkowo malinowym & więcej malin*
(więcej niż na zdjęciu ;)
Miłego dnia :)
wyglądają bardzo delikatnie ;)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że bawiłaś się dobrze na Woodstocku.
OdpowiedzUsuńNaleśniki prezentują się świetnie.
Woodstockowe coroczne wspomnienia zapisane? :) Zapamiętane?
OdpowiedzUsuńTobie również miłego dnia, i równie smacznego co poranek^
Wyglądają idealnie!
OdpowiedzUsuńPyszny poranek!
Kuszę mnie naleśniczki..dawno nie jadłam.
OdpowiedzUsuńWyglądają przepysznie ;)
naleśniki dobre na wszystko :)
OdpowiedzUsuńBudyniowe <3
OdpowiedzUsuńczas iść do kuchni i takie zrobić!;)
Czekam na relacje!:)
super, że jesteś !! a naleśniczki tak jak mówisz przepyszne, puszyste - mniam <3
OdpowiedzUsuńwygladaja romantycznie ;)
OdpowiedzUsuńOooo, zazdroszczę śniadania :) I nadziane twarożkiem, niebo :)
OdpowiedzUsuń